Dlaczego zniknęłam na tak długo

Dlaczego zniknęłam na tak długo

Gdy patrzę na datę ostatniego wpisu na moim blogu, to jest mi głupio i trochę wstyd, że tak to odpuściłam. Niedługo minie rok. Dodatkowo trudno to nazwać blogiem, skoro są tylko dwa wpisy.

Zakładając stronę www.luizaporowska.pl wiedziałam, że chcę mieć opcję „blog”, żeby dzielić się z Wami. Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałam, czym chciałabym się dzielić. Dodatkowo cały czas miałam takiego wewnętrznego krytyka, który mi stale szeptał w mojej głowie: „kto chciałby czytać, to co piszesz???”. Było to na tyle skuteczne, że gdy tylko wracała myśl – BLOG, to od razu była deptana inną myślą – „nie zabieraj ludziom czasu”. Niestety potrafię sama siebie skutecznie sabotować. Dowodem na to jest odstęp czasu, jaki upłynął od ostatniego wpisu.

W lipcu spędziłam cudowny czas na #educationcamp zorganizowanym przez moją nauczycielkę jogi –Basię Tworek w Siódmym Lesie (na zdjęciu). Był to dla mnie wyjątkowy tydzień, po pierwsze dlatego, że z Basią. Po drugie, że był wypełniony jogą i  osteopatią. Po trzecie, że dałam sobie w końcu wolne od wszystkiego i nie pracowałam. Po czwarte, bo dostałam tam ogrom wsparcia od pięknych i inspirujących kobiet, które, tak jak ja, były uczestniczkami campu. 

Pamiętam jak pierwszego dnia na zapoznaniu jedna z dziewczyn, Ania, powiedziała do nas, że campy z Basią zmieniają życie. Słowa te miałam cały czas w swojej głowie, zastanawiając się w jaki sposób zmieniają i co jeszcze może się u mnie zmienić.  Po powrocie stały się niesamowite rzeczy. Myślę, że one zaczęły się już Siódmym Lesie, a powrót do codzienności pozwolił im zaistnieć. 

A co tak naprawdę się stało… Mam wrażenie, że w jakiś sposób uwolniłam się od tego wewnętrznego krytyka, który sabotował moje działania. Coraz rzadziej odkładam to co dla mnie niewygodne, biorąc to na klatę i po prostu robiąc. I powiem Ci, że niesie to niesamowitą moc. Bo po pierwsze, robię i skreślam z listy. A po drugie, widzę, że strach miał wielkie oczy i tak naprawdę to nie wiem, czemu od tego uciekałam.

Więcej mam w sobie odwagi i przebojowości ☺.  A najważniejsze, to poczułam się gotowa i pewna tego, że chcę zrobić coś dla innych  kobiet – coś wyjątkowego. I zaledwie 3 dni po powrocie opracowałam plan zorganizowania wyjazdu weekendowego dla kobiet, któremu nadałam nazwę „Kobiecy weekend z jogą”. Znalazłam piękne miejsce niedaleko Kazimierza Dolnego, gdzie spędzimy wspólny czas w listopadowy weekend. 

A będąc  jeszcze w Siódmym Lesie zdecydowałam, że zrobię coś, o co od dawna prosiła mnie Aldona – moja fryzjerka, czyli zorganizuję niedzielną jogę na trawie dla niej i jej klientek. I tak – 4 sierpnia, odbyła się joga w Lublinie, na która przyszło 30 osób !!! Cudowna grupa z niesamowitą energią. Wydarzenie to, było dla mnie ogromnym przeżyciem. Dostałam od uczestników tak dużo dobrego, że przez kilka godzin nie mogłam zejść na ziemię. Czułam się jakbym fruwała, gdzieś wysoko.  

Jestem ogromnie wdzięczna za to, że mogę uczyć jogi, za to, że rok temu obudziłam się z decyzją „rzucam etat, nie dam rady tak dalej”.  Bo gdy ten etat rzuciłam, to zrobiła się przestrzeń i poczułam, że mimo ograniczeń jakie daje moje ciało, to mogę dzielić się tym, co sama dostałam i tym, co dobrego daje mi joga.

I na koniec 2 informacje: 

 - 1 września o 10:00 kolejna joga na trawie w Lublinie - link do wydarzenia https://www.facebook.com/events/ical/upcoming/?uid=100000716955094&key=AQACMoQ_lYLTSTsz

 - „Kobiecy weekend z jogą” będzie miał miejsce w dniach 15-17 listopada 2019. Zostało już niewiele miejsc, bo gdy tylko zaczęłam mówić, że robię ten wyjazd, to stworzyła się lista chętnych. Jeśli jesteś zainteresowana wyjazdem i chcesz poznać szczegóły, to napisz do mnie na email: luizaporowska.slep@gmail.com, a w odpowiedzi prześlę Ci zaproszenie na wyjazd ze wszystkimi informacjami organizacyjnymi.

Ściskam Cię bardzo mocno, 

Lui

Komentarze

Zostaw komentarz